piątek, 28 grudnia 2012

Rozdział 9

Nastał dzień w którym Suzie i Harry postanowli udać się do Hogwartu. Obudzili się wcześnie rano, gdy reszta przyjaciół jeszcze spała. Chłopak przez dłuższy czas szukał w plecaku peleryny niewidki, więc wyruszyli około godziny siódmej. Od rana na dworze panowała mżawka, gdy byli już w pobliżu Hogwartu rozpadało się na dobre.

- Nie wejdziemy głównym wejściem,prawda? - spytała Suzie.

- Nie. - odpowiedział lakonicznie Harry.

- Jak chcesz wejść?

- Mam to. -  chłopak uśmiechnął się łobuzersko i wyjął z kieszeni spodni pogniecioną mapę Huncwotów.

- Co to? - dziewczyna wbiła wzrok w świstek papieru. Była w Hogwarcie na tyle krótko, że nie miała jeszcze ani razu z nią do czynienia.

- To mapa, która pokazuje wszystkie tajemne przejścia i nie tylko. - oznajmił.

- To tylko czysta kartka Harry. - Suzie spojrzała na chłopaka jak na idiotę.

- Wcale nie Suzie, popatrz. - uniósł różdżkę nad kartką i rzucił bardzo wyraźnie. - Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.

Na kawałku papieru momentalnie pojawiła się mapa.

- A te małe stopy co oznaczają? - spytała.

- To wszyscy ludzie znajdujący się na terenie Hogwartu. Popatrz, Luna jest w pokoju wspólnym Gryffindoru. To do niej pójdziemy. - uśmiechnął się.


Stacy przewróciła się na drugi bok. Spałaby dalej, gdyby nie wilgotna trawa. Okazało się, że nie tylko trawa jest mokra, ale cała jej kurtka. W końcu w nocy padało, a oni spali nie pod namiotem, a na świeżym powietrzu. Dziewczyna zauważyła, że oprócz niej wszyscy jeszcze śpią. Zauważyła również, że nie ma już Harry'ego i Suzie. Zdjęła mokrą kurtkę i usiadła pod niewielkim drzewem. Bała się o swoich przyjaciół. Zastanawiała się, co się stanie jeśli nie daj Boże Rothson znajdzie Suzie i Harry'ego. Czy będzie od razu chciał ich zabić, czy będzie się nad nimi znęcać zaklęciem Cruciatus ?
Długo jeszcze się nad tym zastanawiała. Z długich przemyśleń wyrwała ją Ann, która usiadła obok niej.

- Nad czym się tak zastanawiasz?

- Myślę o Suzie i Harrym. Boję się, że Rothson... - Stacy urwała.

- On nic im nie zrobi. Są w Hogwarcie, nic im się nie stanie. - powiedziała stanowczo Ann.

- Zrozum Annabeth. W Hogwarcie już nie jest bezpiecznie. McGonagall nie da sobie ze wszystkim rady. - skrzywiła się.

- Mają pelerynę niewidkę, to chyba pomoże. - Ann spojrzała na przyjaciółkę. 

- Nie koniecznie. Profesor Moody widział osoby ukrywające się pod peleryną... - Stacy nie dokończyła.

- Myślisz, że Rothson również to potrafi?

- Nie wiem tego stuprocentowo, ale to bardzo możliwe. Kiedyś tata zmusił mnie do czytania książki o Ministrach Magii. Co drugi potrafił to co Moody, więc czemu niby Rothson ma tego nie potrafić? 

- Może i masz rację, ale mogłaś powiedzieć o tym Suzie i Harremu zanim wyruszyli. - Ann spojrzała na przyjaciółkę.

- Mogłam, ale teraz już za późno.

3 komentarze:

  1. Pamiętny dzień kiedy ojciec pokazał mi co to książka <33
    A rozdział świetny! Tylko rzeczywiście krótki ;c Ale trudno, to co piękne szybko się kończy ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wohooooo świetny jak zwykle :D Czekam na więcej !

    OdpowiedzUsuń
  3. Em, mam uwagę. A nawet dwie.
    Uno, Luna była w Ravenclawie, z tego co pamiętam, więc nie miała wstępu do PW Gryfonów.
    Duo, Moody widział przez pelerynę dlatego, że miał swoje oko.
    Poza tym fajnie. Szkoda, że takie krotkie rozdziały :(
    Szalona

    OdpowiedzUsuń