czwartek, 24 stycznia 2013

Rozdział 12

- Gdzie jesteśmy? - Suzie siedziała na marmurowej posadzce.

- Nie wiem, ale kojarzę to miejsce. - chłopak podał dłoń dziewczynie i pomógł jej wstać.

- Co znaczy, że kojarzysz?

- Chyba kiedyś już tu byłem. - Harry rozejrzał się. Znajdowali się w bogato zdobionym salonie. Wszystko było jakby nie z tej epoki. Ciemno zielone ściany, meble z brązu, fotele obite skórą.

- Czyli musisz wiedzieć, gdzie jesteśmy. - oznajmiła.

- Naprawdę nie wiem. Chodź ... rozejrzymy się. - złapał Suzie za rękę i ruszył razem z nią w kierunku wysokich schodów pomalowanych na złoto.

Nie było ściany na której nie znajdowałaby się obrazy. W większości były to portrety ukazujące kobiety i mężczyzn o jasnych, blond włosach.

- Czy te portrety nie przypominają Ci Mal... - dziewczyna nie dokończyła.

-  Tak Suzie! To dwór Malfoyów. Teraz pamiętam. Byłem tu wtedy z Ronem i Hermioną.

- Ale czemu teleportowaliśmy się właśnie tu?

- Tego nie wiem. Chodź na górę. - Harry puścił rękę Suzie i pobiegł po kilku stopniach w górę.

- Dobrze, idę . - dziewczyna szybko pobiegła za chłopakiem, nie chcąc stracić go z oczu.


Chłopak szedł powoli, rozglądając się na wszystkie strony.

Widać było, że dom jest opuszczony. Wkońcu matka Dracona już tu nie mieszka, a ojciec już dawno siedzi w Azkabanie.  Harry zastanawiał się tylko dlaczego jego przyjaciel nie przyjeżdża tu na wakacje. Dlaczego wynajmuje przez ten czas mieszkanie w Hogsmead. Może dlatego, że wiążę się z tym domem mnóstwo przykrych dla niego histori. Wydarzeń do, których chłopak pewnie nie chce wracać.

- Wracamy? - Suzie spojrzała na Harrego.

- Tak, ale... - chłopak urwał.

- Ale?

- Nie mam pewności, czy przeniesiemy się tam gdzie chcemy. - skrzywił się. - Zauważyłaś, że ta umiejętność ostatnio u mnie szwankuje.

- Może ja spróbuję? - dziewczyna uśmiechnęła się.

- Dobrze. Wierzę w ciebie. - Harry złapał Suzie za rękę.  Wszystko wokół zawirowało.

Para stała na polanie. Tej samej na której znaleźli się po ucieczce od Rothsona.

- Harry! Suzie! - Ann dojrzała rozkojarzonych przyjaciół. Od razu pobiegła ich przywitać. Przytuliła każdego z osobna. W ślad za nią poszła Stacy. Draco i Neville tylko radośnie pomachali im rękami.

- To teraz opowiadajcie czego się dowiedzieliście. - Annabeth uśmiechnęła się.

- Właściwie niczego. Przerwał nam Rothson, a właściwie jego "ochroniarze". -  Harry skrzywił się.

- Czyli nikomu nic się przez nas nie stało ? - Neville spojrzał na siostrę.

- Bo, właściwie... - Suzie zaczęła się jąkać.

- Spokojnie. - Stacy uśmiechnęła się do przyjaciółki.

- Ona chciała powiedzieć, że George z-zaginął. - Harry oznajmił po czym wbił wzrok w ziemię. Czuł się jak morderca. Jakby zabił tymi słowami czyjąś nadzieję.

Ann poczuła ogromne ukłucie w sercu.

- Co?! Dlaczego właśnie George? Dlaczego nie... - urwała po czym dodała. - dlaczego nie kto inny?

1 komentarz: