sobota, 9 lutego 2013

Rozdział 13

Tygodnie mijały. Wszyscy coraz bardziej zagłębiali się w poszukiwanie informacji o Rothsonie. Co chwilę wyruszali gdzieś, by dowiedzieć się o nim coraz to nowszych rzeczy.
Nadal nie wiedzieli jednak co dzieje się z Georgem. Próbowali pytać u różnych źródeł. U byłej żony Rothsona, u jego matki, u znajomych.
Harry nie chciał ponownie wracać do Hogwartu.  Nie mówił przyjaciołom dlaczego. Poprostu nie chciał. Po pierwsze uważał, że nic to nie pomoże, a wręcz przeciwnie, jeszcze bardziej zaszkodzi. Po drugie bał się. Bał się tego, że jego przyjaciele będą go obwiniać. Nie Ci przyjaciele, którzy są przy nim teraz. Jego dawni przyjaciele, Ron i Hermiona. Nie chciał patrzeć na Rona, którego oczy przepełnione pewnie byłyby bólem i żalem. Wkońcu to przez Harrego kolejny Weasley ... wpadł w tarapaty. Kolejny jego przyjaciel przez niego właśnie jest zagrożony. On nie może na to pozwolić. On ... musi walczyć.

 
 
 ***
 
 
 
 Jesień powoli dążyła ku kresu. Na drzewach nie było już liści. Wiatr wiał coraz mocniej, coraz chłodniej. Namiot nie dawał już takiego ciepła jak wczesną jesienią.
Stacy siedziała pod spróchniałym drzewem i poraz czwarty czytała książkę od historii magii, którą wzięła ze sobą, gdy opuszczali Hogwart. Książka nie była zbyt wielka. Była jednak stara, dość znoszona, obita krwisto-czerwoną tkaniną.
Draco usiadł obok dziewczyny i otulił ją ramieniem. Ta uśmiechnęła się i wtuliła w chłopaka.
 
 
- Wszystko w porządku ? - spytał troskliwie.
 
- Tak ... trapi mnie tylko jedna rzecz. - spojrzała przed siebie.
 
- Rzecz na tyle poufna, że nie możesz mi jej wyjawić ?
 
- Raczej nie. - uśmiechnęła się.
 
- Więc mów. - odwzajemnił uśmiech.
 
- Na dworze jest coraz zimniej. Ten namiot ... nie da nam tyle ciepła, co prawdziwy dom. - Stacy spojrzała chłopakowi w oczy.
 
- To pewne, że musimy się gdzieś przenieść, jednak gdziekolwiek pójdziemy Rothson nas namierzy, a jeśli nas namierzy ... - urwał.
 
- ... nie będzie dobrze. - Stacy dokończyła i złapała Dracona za rękę.
 
Chłopak pokręcił głową.
 
- Nie będzie.
 
- Ale ... musimy coś zrobić. Jeśli nie zrobimy nic to możemy tu zamarznąć. - skrzywiła się.
 
- Rozumiem Stacy.  Wiem, że musimy coś zrobić. Najrozsądniej będzie porozmawiać o tym z resztą, nie sądzisz ? - uśmiechnął się.
 
- Sądze. - potwierdziła.
 
- To dobrze. To ... teraz czy później ? 
 
- Później. - uśmiechnęła się i pocałowała delikatnie Malfoya.
 
 
 
Ann siedziała z Neville po drugiej stronie polany. Siedzieli w ciszy. Bo i nawet w głuchej ciszy było im ze sobą dobrze.
 
- Neville ... wiesz, że musisz iść do Suzie? Musisz jej powiedzieć. - powiedziała stanowczo.
 
- O czym ? - spytał, chociaz wiedział o co chodzi.
 
- Nie udawaj. Nie potrafisz kłamać. - skrzywiła się.
 
- No dobrze ... pójdę, ale ... - urwał.
 
- Ale ?
 
- No poprostu jeszcze nie teraz. - uśmiechnął się niepewnie.
 
- Ale obiecaj, że jak najszybciej. - Ann spojrzała w oczy chłopaka.
 
- Jutro, dobrze ? - uniósł ku górze jedną brew.
 
- Dobra, ale obiecaj. - uśmiechnęła się łobuzersko.
 
- Obiecuję. - przytulił ją.
 
 
 
 
 
 
Ja wiem, że krótki. Przepraszam, że tak długo nie pisałam.
Byłam chora, nie miałam natchnienia.
Teraz ferie, więc trochę się poprawię.
 
 
 
 

 

2 komentarze:

  1. Świetny ;*
    Walisz nexta ^ ^
    Joł ^.^

    OdpowiedzUsuń
  2. Harry ma nowych przyjaciół, bo starzy się od niego odwrócili. To takie... inne. Świeże. Nowe. Dobre.
    BTW, gdybyś tytułowała inaczej notki niż "rozdział N", to daję głowę, że ten nosił by miano "Potem" ^^.
    Poza tym mam wrażenie, że więcej piszesz o Draco i Stacy niż o Ann i Nevillu, ale może to tylko złudzenie :)
    Szal

    OdpowiedzUsuń