piątek, 14 czerwca 2013

Rozdział 17

Nikt nie wiedział co dzieje się z Harrym. Oczywiście był z nimi. Obecny ciałem, niekoniecznie duchem. Właściwie nie był w ogóle obecny duchem. Nie rozmawiał z przyjaciółmi. Odpychał od siebie każdego z osobna. Ignorował nawet Suzie, jego największą miłość. Dziewczynę, którą uważał za największego przyjaciela, sojusznika, powierniczkę sekretów.
Nikt nie wiedział dlaczego Harry zamknął się na cały świat, przecież wszystkie jego zmartwienia skończyły się wraz ze śmiercią Rothsona.


Suzie obudziła się w samo południe, podejrzewała, że reszta przyjaciół już dawno nie śpi. Szybko się ubrała i wyjrzała głową z namiotu. Na polanie nie było nikogo prócz... Harry'ego.
Dziewczyna nie wiedziała czy ruszyć w kierunku ukochanego czy siedzieć bezczynnie i obserwować go przez małe wejście do namiotu.
Wstała po cichu i spojrzała na chłopaka. Widziała jego twarz z profilu. Jego oczy nie były tak radosne jak kiedyś, jego cera poszarzała, nie uśmiechał się.
Podeszła do niego i położyła mu dłoń na ramieniu. Spojrzał w jej kierunku, kąciki jego ust lekko uniosły się ku górze, to wywołało niepewny uśmiech na jej twarzy.
Suzie usiadła obok niego. Patrząc w przestrzeń wyszeptała:

- To przeze mnie, prawda?

- Co jest przez Ciebie? - w tonie jego głosu słychać było zdziwienie.

- Wszystko. Twój uśmiech znikł przeze mnie.  - położyła dłonie na kolanach.

- Suzie... - chłopak złapał jej dłoń.

Dziewczyna nadal patrzyła w przestrzeń, w głębi serca czuła, że to czego zawsze się bała stanie się właśnie teraz.

- Suzie... proszę. Spójrz na mnie. - Potter powiedział cichym, łagodnym głosem.

- Nie chcę...

- Suzie, dlaczego nie chcesz na mnie popatrzeć? - zmienił ton głosu na bardziej ostry.

Dziewczyna odwróciła głowę w jego kierunku. Przez chwilę nic nie mówiła, po czym wyjąkała:

- Bo Cię kocham, a Ty... już dawno przestałeś darzyć tym uczuciem mnie. - po jej policzku spłynęła łza.

- Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. - Harry otarł jej łzę i uśmiechnął się.

- Ale pomyślałeś, to mi wystarczy.

- Zapewniam Cię, że nic takiego nie zaprzątało mi głowy od kiedy Cię poznałem.

- Naprawdę? - Suzie spojrzała chłopakowi prosto w oczy.

- Nigdy Cię nie okłamałem. - uśmiechnął się i złapał dziewczyne za rękę.

W tym momencie z namiotu wyszedł George.

- Przeszkadzam? - rudowłosy chłopak wyszczerzył się w strone pary.

- Tak! - wykrzyczała Suzie.

- Nie. - powiedział spokojnie Harry w tym samym momencie co dziewczyna.

Ta tylko prychnęła pod nosem i odwróciła głowę w drugą stronę.

- Coś się stało? - Potter wbił wzrok w Georga.

- W sumie chciałem spytać czy nie możemy już wrócić do Hogwartu?

- Po co? - chłopak podparł brodę rękoma.

- To... pomysł Annabeth, ja tylko przekazuję go Tobie. - George włożył ręce do kieszeni.

- Skoro to jej pomysł to nie może sama przyjść i mi go przekazać?

- Ostatnio jesteś dla niej... - rudowłosy chłopak wbił wzrok w ziemie.

- Tak? - na czole Harry'ego ukazała się niewielka żyła.

- Szczerze?

- Szczerze.

- Chamski. - George przełknął głośno ślinę.

- Ja? Chamski? - chłopak wstał z pnia, zupełnie zapomniał o obecności Suzie.

- Tak, Ty. Jesteś inny, niż kiedyś...

- Każdy się zmienia. - Potter wywrócił oczami.

- Nie rozumiesz... Ann i Stacy powoli zaczynają się Ciebie... bać. - Weasley uniknął spojrzenia chłopaka spoglądając w bok.

- Przesadzasz. - chłopak machnął wymijająco ręką.

- Mówię prawdę. Robisz się... agresywny. Krzyczysz na nie, krzyczysz na wszystkich.

- P-R-Z-E-S-A-D-Z-A-S-Z. - Potter powtórzył akcentując każdą literę, zacisnął przy tym obie pięści.

- Jak chcesz. - George obrócił się chcąc ruszyć z powrotem do namiotu.

- PATRZ NA MNIE JAK DO CIEBIE MÓWIĘ WEASLEY! - Harry złapał chłopaka za ramię usiłując obrócić go w swoją stronę.

- Puść... Potter... - George wycedził przez zęby jego nazwisko. Był o conajmniej głowę wyższy od chłopaka, przez co miał nad nim przewagę.

Suzie cały czas siedziała na pniu. Patrzyła na Harrego, patrzyła na nienawiść w jego oczach. Nie mogła uwierzyć w to co widzi, nie mogła się ruszyć, nie mogła oddychać...

Chłopak puścił koszulkę Georga. Odwrócił się na pięcię i ruszył przed siebie.

- Harry... gdzie... idziesz? - Suzie ledwo co mówiła.

- To nie Twoja sprawa. - powiedział gniewnie.











Cześć, wiem, że rozdział dość krótki, ale naprawdę ostatnimi czasy brak mi weny. No cóż, narazie zadowolcie się tym, a potem... się zobaczy :) 


5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział! Pozdrawiam! :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział, rozdział, rozdział cudny roooooozdzial ! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Czo ten mój Harry taki agresor : o
    LUBIĘ TAKICH XD
    co do rozdziału super :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny George :(
    Biedna Suzi :(
    Biedni oni wszyscy:(
    I biedny Harry, bo pewnie ma jakiś problem... :(
    Szalona

    OdpowiedzUsuń
  5. Czo ten Harry wyprawia? Jakiś krejzol z niego. Z mordą na przyjaciół tak się nie robi Potter, chyba musimy porozmawiać. ;)

    OdpowiedzUsuń