poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 20

Kolejny dzień w Hogwarcie, kolejny dzień w swego rodzaju domu pełnym kochających przyjaciół.
Bo jak inaczej nazwać Hogwart? Jest on przecież domem każdego z osobna i wszystkich razem. To tu większość uczniów się wychowała, to właśnie tutaj odkryli swoje talenty, swoje wielkie ponad miarę magiczne moce.
A jak wiadomo moce uczniów Hogwartu były ogromne. Często ukryte głęboko, z czasem wychodziły na wierzch ukazując się przy tym światu.
Od powrotu przyjaciół minął niespełna tydzień. George poprosił Profesor McGonagall o tymczasowe przydzielenie mu jednego z pokoi w dormitorium Gryfonów. Ta zgodziła się pod warunkiem, że chłopak pomoże trochę nauczycielom w opiece nad pierwszoroczniakami z Domu Lwa.
Neville coraz bardziej zaniedbywał Annabeth. Nie robił tego umyślnie, był ostatnio po prostu bardzo pochłonięty problemami Suzan. Siostra zwracała się do niego z każdym "Potterowym" problemem. Neville doradzał jej najlepiej jak potrafił, chciał pomóc siostrze na tyle na ile starczało mu w temacie związków doświadczenia.


***
Ann czuła się samotna, nie miała z kim porozmawiać, komu się wyżalić. Oczywiście, posiadała Stacy, wspaniałą przyjaciółkę, ale i ta była zajęta dbaniem o swój związek z Draco. Był jeszcze Harry, chociaż jak zauważali Gryfoni z nim nigdy nie potrafiła się dogadać. Takim oto sposobem został George. Z nim zawsze umiała rozmawiać, on nie tylko słyszał co Annabeth mówiła, on słuchał. Słuchał uważnie każdego słowa wydobywającego się z jej ust.
Nigdy nie przerywał, tylko czekał do końca tego co mówiła. Takim oto sposobem osamotniona dziewczyna coraz więcej czasu spędzała z Weasley'em, ku uciesze owego chłopaka.
Nie czuła się źle przytulając go, czochrając jego włosy, śmiejąc się z jego żartów. Był dla niej przyjacielem i mimo tego co szeptali wścibscy uczniowie nic do niego nie czuła, ale czy na pewno?
Może los spłata jej figla i w najmniej oczekiwanym momencie strzeli w nią strzałą amora? Ale czy trafi? Zobaczymy...
***
Jak bardzo względnym pojęciem jest miłość?
Dla niektórych jest to troska o drugą osobę, dla innych uciążliwy obowiązek. Jednak dla Stacy i Draco była to obietnica. Coś w czym trzeba wytrwać mimo wszystko. Coś co jest jak najpiękniejsza róża, im bardziej się ją pielęgnuję, tym z dnia na dzień kwitnie coraz piękniej.
Miłość nie polega na szukaniu ideałów. W związku ważne jest akceptowanie wzajemnych wad. Tak też było z Draco i Stacy. Dziewczyna akceptowała wady Malfoya, kochała je, czasem kompletnie o nich zapominała. Są one w końcu jego cząstką, są w nim i będą do końca, po kres dni Ślizgona.
Tak też było w przypadku Draco.  Chłopaka nie obchodziły wady Stacy, pokochał ją taką jaka jest i nikt (tym bardziej on) nie ma prawa jej zmieniać. Z wadami czy bez i tak jest i będzie dla niego idealna. Chociaż wszyscy mówią, że ideały nie istnieją, gdy znajdzie się swoją drugą połówkę wszyscy zapominają o często powtarzanym zdaniu.
Tego wieczoru para siedziała razem nad jeziorem. Z dala od problemów i wszelkich trosk. Z dala od rozpadającego się związku Suzie i Harry'ego, od osamotnionej Ann, zakochanego Georga, troszczącego się o siostrę Nevilla. Siedzieli tak, wtuleni w siebie, nie myśląc o rzeczach zaprzątających ludzkie umysły. Myśleli tylko o sobie, o swojej miłości, a takie myśli lubili tworzyć w swoich głowach najbardziej.
- Czy musisz być tak bardzo idealna? - wyszeptał do ucha dziewczyny Malfoy.
- Nie jestem ideałem. Chociaż Bóg chciał stworzyć mnie jak i miliony innych ludzi na swoje podobieństwo, nie udało mu się. Jestem pełna wad Draco. Może ty tego nie zauważasz, miłość do mnie ci to przysłania, ale ja to widzę, inni to widzą. Taka jest prawda. - Stacy spojrzała na chłopaka, ten zamyślił się.
- To nie tak Stacy. Ja rozumiem, nikt nie jest idealny, ale Ty jesteś. - urwał, po czym zbliżył swoje aksamitne usta do ucha dziewczyny, odgarniając dłonią kosmyk jej włosów.- Dla mnie.
- Draco, ale - zaczęła, lecz chłopak przerwał.
- Nie ma żadnego "ale", dzisiaj to ja będę tym, który ma rację. - uśmiechnął się, a Stacy przyuważyła radosne ogniki w jego głębokich szaro-błękitnych oczach.
- Niech będzie, dziś pozwalam ci być władczym. - odwzajemniła uśmiech chłopaka.
- Dziś? Ja zawsze jestem władczy. - Malfoy wypiął dumnie pierś.
- Oczywiście. - oznajmiła głosem w którym wyczuwalny był sarkazm.
- Wątpisz w to? - przybliżył się do niej.
- Nie śmiałabym. Na co dzień jesteś bardzo władczy, na dodatek okrutny, o i w zeszłym tygodniu zostałeś dyrektorem Hogwartu. - dziewczyna zachichotała pod nosem.
- Przeginasz. - chłopak złapał Stacy pod boki i usadził sobie na kolanach.
- Przepraszam, nie chciałam być tak okrutna jak ty na co dzień. - Moor cały czas chichotała.
- Aż tak jest ci do śmiechu? Zobaczymy teraz. - chłopak objął ją w pasie, przyciągnął do siebie, po czym zaczął gilgotać.
- Draco! Przestań! - Stacy śmiała się w niebogłosy.
- Nie. - uśmiechnął się łobuzersko.
- Malfoy! - wycedziła przez zęby, śmiejąc się przy tym.
- Powiedz, że jestem władczy. - blondyn spojrzał przy tym w zielone oczy dziewczyny.
- Oh, no dobrze, jesteś... - przerwała, żeby się zaśmiać, chłopak nie ustępował z łaskotaniem jej brzucha i pleców. - jesteś... DRACO! Jesteś władczy... na co dzień... powiedzmy....
- Moor! Nie puszczę Cię jeśli tego nie powiesz. - usadził ją sobie na kolanach, przyglądając się jej pięknej twarzy. Zapamiętywał każdy jej szczegół.
- No dobrze, dobrze. Jesteś władczy... i strasznie pociągający. - dziewczyna pocałowała chłopaka namiętnie.
 ***
Annabeth siedziała razem z George'm w swoim pokoju. Rozmawiali, co mieli w swoim zwyczaju codziennie, o każdej możliwej porze dnia, nawet nocy. Chłopak opowiadał żarty, przy których dziewczyna pokładała się ze śmiechu.
- Jeszcze jeden! Opowiedz jeszcze jeden! - blondynka klaskała w dłonie, patrząc błyszczącymi oczami na chłopaka. Wyglądała jak dziecko czekające na otwarcie gwiazdkowych prezentów.
- No dobrze. - Weasley uśmiechnął się i opowiedział dziewczynie na ucho jeszcze jeden kawał, tym razem dość nie przyzwoity.
Dziewczyna oblała się rumieńcem.
- No wiesz... - wbiła wzrok w ziemię.
- Chciałaś jeszcze jeden. - chłopak uśmiechnął się łobuzersko, czochrając blond loki Annabeth.
- Psujesz moją nienaganną fryzurę! - zaśmiała się.
- Tej fryzury nawet huragan nie da rady zepsuć, ile ty zużywasz lakieru? - rudy chłopak wyszczerzył zęby w promiennym uśmiechu.
- To jest dar od Boga. - dziewczyna potrząsnęła włosami, które z powrotem wróciły na swoje miejsce.
- Też chciałbym, takie mieć. - uśmiechnął się, czochrając swoje włosy.
- No widzisz, ciebie obdarowano tylko tymi uroczymy rudymi kudłami. - odwzajemniła uśmiech, nie chciała być zgryźliwa i raczej z tym tekstem zbytnio taka nie była.
- Jesteś... - zaczął chłopak.
- Wredna? - zachichotała Annabeth.

- Nie.. Piękna. – szepnął rudzielec i chwycił w ramiona Gryfonkę.
Dziewczyna zarumieniła się lekko i wbiła wzrok w brązowe oczy chłopaka. Dlaczego nie wyszarpała się z jego uścisku? Dlaczego siedziała tak w jego objęciach nie zważając na to co powiedziałby Neville? Nie wiedziała. Z dnia na dzień George stawał jej się coraz bliższy, z dnia na dzień też oddalała się od Neville'a, a może to on oddalał się od niej?
Siedziała tak wtulona w chłopaka, czuła bijącego od niego ciepło. Nic nie mówiła, on też patrzył na nią w ciszy. Na jego twarzy widniał uśmiech, zresztą tak jak na twarzy Annabeth, jednak u niej dodatkiem był uroczy rumieniec.
Gdy tak patrzyli na siebie w milczeniu, do pokoju wparowała Suzie.
- Ann.. bo ja chciałam spytać... George? Nie przeszkadzam? - dziewczyna wbiła podejrzliwy wzrok w tulącą się parę przyjaciół.
Blondynka odsunęła się od chłopaka.
- Niby w czym?
- No nie wiem, przytulacie się... więc stwierdziłam, że przeszkadzam. - siostra Neville'a patrzyła to na chłopaka, to na dziewczynę.
- Bo owszem, tak jest. - wymamrotał pod nosem George, jednak żadna z dziewczyn tego nie usłyszała.
- Nie przeszkadzasz. O czym chciałaś porozmawiać? - Ann wbiła wzrok w przyjaciółkę.
- Bo... już wiem kim będzie nasza nowa współlokatorka...  - Suzan wbiła wzrok w podłogę.
- No mów! - dziewczyna wstała z przejęcia, lecz zbyt nagle się podniosła. Zachwiała się i upadła na kolana George'a. - przepraszam. - uśmiechnęła się.
Chłopak złapał ją pod boki i usadowił wygodnie na swoich kolanach.
- Powiesz nam dzisiaj?
- Bo... mieszkać z nami będzie...

13 komentarzy:

  1. Fajny ( jak zawsze ;) ) rozdział !
    Wystrój też mi się spodoba , tak pasuję do tego bloga :)
    Słodkie ♥
    Pozdrowienia
    Marysia

    OdpowiedzUsuń
  2. Czudo <3
    Ni dobra Ann :C
    Nie doooobra.
    A teraz przejdźmy do cudnego wątka Dracy <3
    Jest cudoświetny, wiesz o tym, ja to wiem, koniec tematu.
    HIHIHIHIHI.
    I to uczucie kiedy czytam na głos i nagle: TYM RAZEM DOŚĆ ..... ŚMIESZNY.
    :3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ann jest dobra, Ann jest wspaniała, Ann nie wie kogo kocha.
      A jeśli chodzi o wątek Dracy to miałam na niego taką fazę, jak nigdy *.*
      Tym razem dość n... śmieszny :-3
      Boże Hahahah xd. <3

      Usuń
    2. No nie? xD
      Boże ... dlaczego ja najpierw czytam a potem myśle? XD

      Usuń
  3. Cudowny, piękny, aksamitny idealny. *.*
    A moja rola bije wszystkich na kolana. B)
    ROZDZIAŁ JEST SUPER. NIECH SUHARRY JESZCZE PRZETRWA OK? XDD

    OdpowiedzUsuń
  4. Przecudowny rozdział ;3 Wczoraj przeczytałam pierwszą część opowiadania(te 40 i parę rozdziałów),a dziś następną.Cudowne,cudowne.Draco i Stacy,słodziutkie.Jeszcze nie czytałam o dobrym Draco,który zmienia się.A raczej o złym Draco,który zmienia się pod wpływem Stacy.George i Ann = ? Co z nimi będzie? Nie mogę się doczekać.Ale z drugiej strony co będzie z Nevillem? Nie mam zielonego pojęcia ;D Przecudownie dziękuję Ci,ze poleciłaś swojego mega,świetnego,niesamowitego bloga na moim.Dziś nie byłoby mnie tutaj ;D Harry jest coś zabójczo tajemniczy.Biedna Suzie c;; Harry musi się zmienić,natychmiast! x-o Super rozdział,
    całuski,
    Jagoda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3
      Jeśli chodzi o Neville'a, George'a i Ann to sama nie wiem. Czas pokaże ;)

      Usuń
    2. Poprzednia cześć...? Chyba muszę się tym zainteresować^^.
      Rozdział świetny, uwielebiam takie psychologczno-refleksyjne rozważania (to chyba masło maślane, ech).
      Ciężko się zastanawiam, jaki kawał opowiedział jej George. A ten fragment wykorzystany w zwiastunie... Ech, cudo.
      Pzdr, Szal

      Usuń
  5. Uwaga, uwaga Avada komentuje. 8)
    No to tak:
    1. Neville nie ładnie tak zaniedbywać Ann. ;(
    2. George wykorzystuje sytuacje... podoba mi się. ^^
    3. Scena Draco i Stacy chyba najbardziej mi się podobała. Była taka... słodka jak tabliczka czekolady. ♥ Och, teraz mi się zachciało czekolady. Da mi ktoś? ;c
    4. Hm.... ciekawy jaki ten kawał George'a mógł być.... *łapię się za brodę, pocieram ją dwoma palcami w celu wyjścia na geniusza.*
    5. Ej, niech Ann odda mi swoją fryzurę! ;c
    6. No nie... musisz nas trzymać w takiej nie pewności? ;o

    Teraz pozwolę sobie na mały spamik. ^^
    Zapraszam do mnie:
    http://harry-and-ginny.blogspot.com/
    I
    http://w-zyciu-trzeba-byc-szczesliwym.blogspot.com/

    Pozdrawiam cieplutko i życzę weny. No i tego, żebyś umiała rzadziej, a częściej. Nadal nie mogę z tego. xd ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. 1. Zły Pan Longbottom ;c
    2. George wykorzystuje wszystko *.* To może i dobrze? :3
    3. No ja wiem, nad nią siedziałam najdłużej. Jutro kupię Ci 10 tabliczek ;3
    4. Heheheheh xd
    5. Ann nie da :c
    6. Annabeth tak lubi :'3

    Odwiedzę bloga w najbliższym czasie ;)

    OdpowiedzUsuń